Moja pierwsza koniczynkowa kompozycja =}
Klejenie koniczynek zajęło mi ponad 12 godzin, do tego "dzieła" wybrałam 267 sztuk. Najmniejszy okaz ma listeczki na 4 mm, zaś największy na 4,5 cm.
Jak się chwalić, to się chwalić, a co! =}
Dzieło ukończone, oprawione. Ramo z przecierką starego złota.
A, że wielu znajomych wzdychało, że nigdy nie znalazło czterolistnej koniczynki, w prawym dolnym rogu umieściłam cytat B. Prusa: "Szczęście każdy nosi w sobie". Tak na osłodę... =}
o rany, widzę że dużo pracy cię to kosztowało, ale efekt był wart tej pracy!
OdpowiedzUsuńImponująca kolekcja koniczynek w przepięknej oprawie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
kobieto, jak dla mnie rządzisz!!! przesłodko wyglądają te koła koniczyny i każda koniczynka jest czterolistna- aż sie gęba sama do tego uśmiecha :) gratuluję genialnego pomysłu!
OdpowiedzUsuńmatko! ale koniczynek!! Super!
OdpowiedzUsuńimponujące !
OdpowiedzUsuńja znalazłam tylko jedną :) ..... ale też może źle szukałam :)
pozdrawiam serdecznie :)
To wygląda obłędnie!!!
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie napisać więcej...
Mowę mi odjęło...
Też chcę coś takiego!!!
OdpowiedzUsuńJa znalazłam 6, jedną przypadkiem, a 5 po chyba 10 minutach poszukiwań, gdy chciałam zrobić mamie prezent.
OOoooooOOOO masakierka ile zielonego szczęścia !!! Fantastyczny pomysł, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPiękny łopbraz. Szacun za cierpliwość w zbieraniu
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem dzieła :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie udało mi się znaleźć czterolistnej koniczyny, ale znam osobę, która ma do tego talent i zawsze znajdzie :)
Super sprawa, czapki z głów za cierpliwość i wspaniały pomysł. Prześliczne:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję
DorotaL